moje tworki

czwartek, 27 stycznia 2011

Nic się nie dzieje

Poza niecierpliwym wyglądaniem wiosny nic ciekawego u mnie się nie dzieje.Ludziska snują się po wsi i niezbyt wiedzą co ze sobą zrobić, no bo ile czasu można przegadać z sąsiadem przy kawie? To chyba ta pogoda tak wszystkich nastraja Nasza koza pękata, ale maleństwom też zbytnio się nie spieszy, a mnie ciekawość zżera co też nam przybędzie - koza, czy capek?Zamówienia robią się po woli, bardzo powoli, chyba za bardzo...Kombinuję też pomalutku własny wykrój na skrzata z poprzedniego postu.
Coraz częściej przyłapuję się na tym, że zamiast robić coś pożytecznego latam po blogowym świecie, choć sama nie bardzo mogę się zebrać, żeby coś sensownego napisać. Mój sielski spokój zakłóca jedynie moja osobista młodzież, której się wydaje, że w szkole średniej istnieją jedynie semestralne sesje egzaminacyjne w czasie ferii i w związku z powyższym przez pozostałe miesiące mogą sobie ,,bimbać,, w szkole, cóż może teraz w szkołach średnich przyjęto system studencki, ale jakoś na wywiadówkach nikt mnie nie informował o zakładaniu uczniom indeksów.Może ja zacofana matka jestem?!Wożę więc średnio co drugi dzień moją młodzież na te sesje, wyglądając końca, a końca nie widać...Dodatkowo, żeby mi udowodnić, że to są mimo wszystko ferie i młodzieży należy się wypoczynek,a nie nauka - młodzież sięga po podręczniki jedynie w wieczory poprzedzające owe sesje. Tak więc mimo tego spokoju zapodaję sobie kilka razy dziennie cieplutką meliskę co by przy tej młodzieży nie nabawić się silnej nerwicy, popijając łyczek za łyczkiem marzę o wiośnie, a najbardziej o tym, żeby maturzyści mieli już wakacje...