moje tworki

sobota, 21 kwietnia 2012

O przemijaniu...

    Może to niezbyt odpowiednia pora na taki post kiedy wszystko właśnie budzi się do życia, a może jednak jest to pora najbardziej odpowiednia.... na piękne przemijanie... Na przemijanie w otoczeniu kochających nas ludzi, bo w takim gronie nawet cierpieć mozna dumnie i pięknie... Kiedy wiemy, że nasze życie miało sens, chociaż nigdy zanadto nas nie rozpieszczało, zwłaszcza jeśli młode lata przeżyliśmy w czasach wojny i powojennej zawieruchy, kiedy zostaliśmy osieroceni w młodym wieku i dzieciństwo przeciekło nam gdzieś między palcami w obcym niemieckim domu gdzie imalismy się wszelkich zajęć, aby przetrwać.
   Póżniej była piękna powojenna miłość, gromadka kochających dzieci, ciepło domowego ogniska które można było stworzyć nawet w trudnych wtedy warunkach, kiedy chleb ze smalcem smakował jak najprzedniejsza szynka, bo w tym smalcu było serce, miłość i troska..., kiedy najskromniejsze stroje nosiło się z wrodzoną sobie elegancją i kapelusze.... kapelusze....do każdej kreacji, nawet najskromniejszej....gracja, smak i szyk....zawsze...
    I kiedy wydawało się, że może być już tylko lepiej odeszła osoba najbliższa sercu.... znowu lęk przed samotnością, obawa o jutro... o najmłodsze z dzieci..., ale ukojeniem było ciepło zaszczepione w dzieciach, które potrafiło utrzymać ogień domowego ogniska i dawało spokój, siłę oraz nadzieje na lepsze jutro...
   Dzieci podrosły, przeniosły to ciepło do swoich domów, przekazały je kolejnym pokoleniom. To rozniecone dawno temu domowe ognisko dawało wielką moc, wielką siłe...pozostało jedynie czuwać nad tym ogromnym ciepłem bijącym z rodziny... i być dumnym, że przeżyło się życie wspaniale mimo tak wielu przeciwności losu. Zawsze w kapeluszu.... z gracją....
   I kiedy zaczęło się cierpienie nie było bólu..., był uśmiech...,było ciepło...., ogromna duma... i jak zawsze szyk i elegancja....
   Babciu, dziękujemy za to ciepło które nam dałaś...zawsze będziesz w naszych sercach....